niedziela, 25 maja 2014

C. Bradford "Młody samuraj. Droga wojownika"


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 316
Seria: Młody samuraj (cz. 1)

Do tej pory nie zwracałam na tę serię najmniejszej uwagi. Podobnie było z samym tematem samurajów, jednak gdy przypadkiem natrafiłam na opis "Drogi wojownika", postanowiłam przy najbliższej wizycie w bibliotece zabrać tę książkę ze sobą. I tak oto wkroczyłam w świat samurajów...

Młody Jack Fletcher zdecydował wyruszyć wraz z ojcem do Japonii. Na angielskim statku zaskarbił sobie sympatię załogi swoją odwagą, sprawnością i sprytem. Po wielu trudach ich oczom w końcu ukazały się wybrzeża Japonii. Niestety, pod osłoną nocy zostali napadnięci, jak się później okazało, przez ninja poszukujących ruttera, wręcz bezcennego dla ludzi chcących bezpiecznie przemierzać przez morza i oceany świata. Jak nie trudno się domyślić, wszystko skończyło się tragicznie, natomiast Jack cudem przeżył, trafiając pod opiekę potężnego samuraja Masamoto. Bariera językowa i kulturowa stanowiła niewątpliwy problem, jednak chłopiec wkrótce pojął, że jego gospodarze nie mają złych zamiarów, co więcej, kilku z nich polubił. Na czele z piękną i utalentowaną Akiko, która stała się jego nową przyjaciółką. Jakiś czas później po raz pierwszy spotkał Masamoto i przy udziale portugalskiego misjonarza w roli tłumacza mógł rozeznać się w obecnej sytuacji, a także opowiedzieć swoją historię.

Jack dobrze pamiętał człowieka, który zaatakował statek. A zwłaszcza jego jedyne, jadowicie zielone oko, znane również samurajom. Tym człowiekiem był Dokugan Ryu, który dwa lata wcześniej zabił starszego z synów Masamoto. Na skutek tego zrządzenia losu samuraj podejmuje decyzję o adopcji Jacka, który do czasu ponownego przybycia Masamoto do Kioto ma opanować język japoński. Tak oto chłopiec rozpoczyna swoje nowe życie w Japonii. Pomimo panującej w domu przyjaznej atmosfery jest ktoś, kto wciąż odnosi się do Jacka niechętnie, a jest to Yamato, obecnie jego nowy brat, który nie może się pogodzić z decyzją ojca. Czy wspólne treningi w posługiwaniu się bokkenem (drewnianym mieczem) będą w stanie ich jakoś do siebie zbliżyć? A tymczasem ktoś wciąż ma chrapkę na znajdujący się w posiadaniu Jacka rutter - jedyne, co zostało mu po ojcu. Niebezpieczeństwa mogą czyhać na każdym kroku...

"Im większa przeszkoda, tym większa chwała z jej pokonania."

"Droga wojownika" obfituje w o wiele więcej wydarzeń, jednak nie pozwolę sobie psuć wam możliwości poznania ich na własną rękę (a muszę przyznać, że najchętniej streściłabym naprawdę sporą część tej książki). Autor nie pozwala się nudzić, oferując nam wartką akcję, sympatycznych bohaterów oraz wiele ciekawostek na temat samurajów i ich sztuki walki. W treść zostało wplecionych wiele japońskich zwrotów, co dodatkowo urozmaicało lekturę (poza tym miło było stwierdzić, że w większości przypadków nie potrzebowałam przypisów). Na końcu znajduje się słowniczek, który nie zaszkodziłoby przejrzeć jeszcze przed lekturą. Poza tym znajdziemy również krótki opis niektórych technik i trochę ciekawostek na temat samego autora, który również trenował sztuki walki.

Przyjęcie do rodu Yamamoto, choć bardzo znamienne, dla wielu nie zmienia faktu, że Jack wciąż pozostaje gaijinem, czego nie omieszkają mu wypominać. Czego by nie mówić prawdą jest, że Anglik znacznie wyróżnia się na tle ciemnowłosych Japończyków. Tak więc na naszego bohatera czeka jeszcze wiele przeszkód i przykrości, a choć język nie stanowi już większego problemu, wciąż pozostaje kwestia niezliczonych zwyczajów i specyficznej kultury. Czy Jack zdoła zmierzyć się z otaczającą go ignorancją, stereotypami? I czy możliwe jest, by ci dumni Japończycy uznali go za jednego ze swoich, by zobaczyli w nim samuraja? Wciąż pozostaje też kwestia rozdarcia pomiędzy starym a nowym życiem. Jaką drogą podąży Jack?  Nie myślcie jednak, że jest on jedyną postacią wartą uwagi. Jest też przecież Akiko, stanowiąca świetny przykład silnej, niezależnej, a przy tym wciąż czarującej bohaterki. O reszcie proponuję dowiedzieć się już przy okazji lektury.

Choć docelową grupą odbiorców są raczej nieco młodsi czytelnicy, nie widzę żadnych przeciwwskazań do tego, by także inni zainteresowali się stworzoną przez Chrisa Bradforda historią (z pasjonatami Japonii na czele). Ja sama bardzo dobrze bawiłam się śledząc poczynania Jacka i jego towarzyszy i z chęcią spotkam się z nimi ponownie w kolejnej części serii. Powiem nawet więcej, wręcz nie mogę się tego doczekać.

"Porażką jest jedynie nie próbować więcej."
7/10

piątek, 16 maja 2014

A. Christie "Kieszeń pełna żyta"


Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2002
Ilość stron: 178

Rex Fortescue, bogaty przedsiębiorca pewnego dnia nagle umiera. Przyczyną zgonu wkrótce okazuje się być otrucie przy pomocy taksyny, występującej w jagodach cisu. Niewątpliwie dokonał tego ktoś z jego posiadłości - nomen omen "Domku pod Cisami", ale kto? Może o wiele młodsza żona, która bynajmniej nie jest wzorem wierności? Może córka zakochana w młodzieńcu, którego ojciec nie akceptuje? Nie można też wykluczyć, że z otruciem mógł mieć coś wspólnego ktoś ze służby. Poza tym w grę wchodzą również porachunki za dawne urazy, czy szachrajstwa biznesowe. Jak widać podejrzanych nie brakuje, natomiast funkcjonariusze wciąż opierają się jedynie na domysłach. Tymczasem w obleganym przez policję "Domku pod Cisami" dochodzi do kolejnego morderstwa. Jak długo sprawca pozostanie bezkarny? I o co niby chodzi z żytem, znalezionym w kieszeni Rexa w dniu śmierci?

Co by nie mówić, prawda jest taka, że policjanci z inspektorem Neelem na czele są w kropce. Śledztwo trwa, a jakże, jednak toczy się dość ślamazarnie, a końca wciąż nie widać. Tymczasem za sprawą pewnych okoliczności sytuacją w "Domku pod Cisami" zainteresowała się panna Marple, o której pogłoski dotarły także do inspektora Neele'a. Wzbudzająca zaufanie starsza pani, dzięki swojej postronności zdołała wyciągnąć z mieszkańców posiadłości o wiele więcej niż policja. Również jej nietypowy tok myślenia i dziecięcy wierszyk, który dziwnym trafem niezwykle dobrze opisuje całą sytuację, pozwoliły ustalić wiele nowych faktów. Przybyły także kolejne możliwości i domysły. Czy z pomocą niezawodnej panny Marple uda się zebrać wystarczająco dowodów, by zdemaskować mordercę?

"Ale człowieka trudno zmienić, prawda?"

Jak to zwykle u Christie bywa, bohaterowie zostali naprawdę ciekawie i wiarygodnie wykreowani, a wręcz każdy z nich mógłby mieć motyw do popełnienia zbrodni. To z kolei daje czytelnikom sporo pola do popisu przy obstawianiu winnego. Sam inspektor Neele może i nie jest wymarzonym głównym bohaterem, jednak daje radę. Do panny Marple ma nieco lekceważący stosunek, jednak ta energiczna staruszka mimochodem budzi w nim pewien respekt. I to nie bezpodstawny, gdyż znacznie przyczyniła się do postępu w śledztwie. Ale czy to wystarczy? Przekonajcie się.

Zawarta w "Kieszeni pełnej żyta" intryga jest dość nietypowa, podobnie jak zakończenie. Autorka miała naprawdę ciekawy pomysł, a i wykonanie było całkiem niezłe. Nie jest to najlepsza książka z dorobku Agaty Christie, jednak czytało mi się ją całkiem przyjemnie i bez żadnego żalu mogę ją Wam polecić.

"Trzeba wielkiej odwagi, by przeżyć jakoś życie."
7/10

sobota, 10 maja 2014

Stosik 4/2014

I tym oto sposobem moja kolekcja mang zawiera obecnie 61 tomików.

Shirow Miwa "DOGS: Bullets & Carnage" (5,6) - z powodu nieszczególnie zachęcających opinii na temat 5. tomiku wstrzymywałam się z jego zakupem i ostatecznie kupiłam dwa na raz, aby zatuszować ewentualne kiepskie wrażenie; trzeba przyznać, że walka ciągnąca się przez cały tom, to rzeczywiście trochę za dużo, jednak przy okazji 6. tomiku dowiedziałam się nieco więcej na temat przeszłości Heine'go.
Kato Kazue "Ao no Exorcist" (1-4) - czytałam ją na internecie po angielsku jeszcze przed wydaniem w Polsce, ale ostatecznie zdecydowałam się zaopatrzyć również w nasze rodzime wydanie; z początku wydawało mi się, że skoro już wiem co i jak, nie będzie to już takie ciekawe, ale jednak się wkręciłam; i te okładki... ;3
Hiromu Arakawa "Fullmetal Alchemist" (1-3) - od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tą mangą, a że cena była dość zachęcająca, to kupiłam pierwsze trzy tomy; taka mała uwaga, mangi te są bez obwoluty
Yana Toboso "Kuroshitsuji" (16) - pod względem ilości  manga ta zdecydowanie króluje na mojej półce; po części kupuję ją już z przyzwyczajenia, jednak sama historia również jest niczego sobie, choć czasami już mnie odrobinę nudzi...
Akino Matsuri "Pet Shop of Horrors" (2,3) - do kreski już zdążyłam się przyzwyczaić, co więcej - spodobała mi się; przedstawione historie są interesujące, oderwane od rzeczywistości, a jednocześnie całkiem sporo w nich o ludzkich tęsknotach; no i sam hrabia D też jest bardzo ciekawy, choć wiele osób mógłby denerwować :3
J. R. R. Tolkien "Hobbit, czyli tam i z powrotem" - pożyczone od koleżanki; to moje pierwsze spotkanie z tym autorem
S. King "Cmętarz zwieżąt" - z biblioteki; po kolejną książkę Kinga, tym razem mającą więcej wspólnego z horrorem niż "Joyland", miałam zamiar sięgnąć już od dawna; a tak na marginesie, bardzo miłym zaskoczeniem były dla mnie ślady po poprzednich czytelnikach (czytelniku?) w postaci zaznaczonych cytatów :3
A. Christie "Kieszeń pełna żyta" - z biblioteki; akurat naszła mnie ochota na kryminał Christie ;)
C. Bradford "Młody samuraj. Droga wojownika" - z biblioteki; wcześniej kompletnie nie zwracałam na tą serię uwagi, jednak ostatnio przeczytałam trochę na jej temat i postanowiłam spróbować; no bo przecież Japonia ;D
C. R. Zafon "Marina" - z biblioteki; akurat rzuciła mi się w oczy, a że i tak miałam ją przeczytać, to ją przygarnęłam
Poza tym do moich ebooków dołączyły dwa tytuły - "Morderstwo w Orient Expressie" A. Christie i "Wszystkie kwiaty Szanghaju" D. Jepson. Dodam też, że dopiero po zakupie zauważyłam, że drugi z nich to nowość. :P

I oczywiście nie mogłabym przepuścić okazji, by pochwalić się swoją pierwszą płytą japońskiego zespołu, a konkretnie najnowszym albumem the GazettE - "Beautiful Deformity". Co prawda była nieco droższa niż to zwykle z płytami bywa i kupiłam ją praktycznie w ciemno (nie było jak przesłuchać znajdujących się na niej piosenek, przynajmniej w oryginale), ale było warto. Może nawet nieco się wysilę i napiszę o niej trochę więcej w osobnym poście. Ach, jak ja dawno nie pisałam o płytach...

wtorek, 6 maja 2014

L. Taylor "Córka dymu i kości"



Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 400
Seria: Córka dymu i kości (cz. 1)

Nie liczyłam na cuda. Tym razem postanowiłam postawić na coś mniej lub bardziej odmóżdżającego, coś lekkiego i w miarę możliwości ciekawego. I z tą właśnie myślą sięgnęłam po "Córkę dymu i kości".

Tak więc mamy utalentowaną artystycznie nastolatkę z niebieskimi włosami i kilkoma tatuażami na ciele. Raczej średnio rozgarniętą, ale jednak. Jest też magia. A przynajmniej pomniejsze życzenia, bo te poważniejsze to już trochę inna sprawa. Karou mieszka w Pradze, jednak stamtąd nie pochodzi. Właściwie nawet ona sama nie wie skąd jest i z chęcią poznałaby odpowiedź. Jedno jest pewne - wychowała się wśród chimer, które zwykli ludzie określiliby jako potwory. Bliski jest jej zwłaszcza Brimstone - Dealer Marzeń, który prowadzi specyficzny sklepik. Co sprzedaje? Życzenia. Jaką przyjmuje zapłatę? Zęby. Tak, nie ma tu pomyłki, właśnie zęby. Ale dlaczego i co z nimi następnie robi? To pozostaje jego sekretem. Karou dzieli swoje dni między zwyczajne życie, a swoich niezwykłych przyjaciół (czy też rodzinę) i zlecenia wykonywane dla Brimstone'a. A trzeba Wam wiedzieć, że wiążą się one z wieloma podróżami z pomocą drzwi, które mogą prowadzić do każdego zakątka świata.

I właśnie te drzwi, a dokładniej wypalone odciski dłoni staną się problemem. Bo to dopiero początek większego planu, mającego pokrzyżować chimerom szyki... W międzyczasie Karou zostaje zaatakowana przez anioła i odkrywa, że nawet wobec niego nie jest taka całkiem bezbronna. Ale wraz z tym traumatycznym przeżyciem przychodzą kolejne kłopoty, które ostatecznie wiele zmienią w życiu dziewczyny. Co zrobi, gdy jej świat nagle stanie się niepełny? Gdy zostanie pozbawiona czegoś bardzo dla niej ważnego? I jak zareaguje na nieoczekiwanego wielbiciela, który teoretycznie powinien pozostać jej wrogiem? Przed nią wiele trudnych wyborów. Czy wystarczy jej odwagi?

"Nadzieja ma wielką moc. Może nie ma w niej prawdziwej magii, ale jeśli wiesz, na co masz nadzieję, i pielęgnujesz ją wewnątrz siebie jak światło, możesz sprawić, że to się wydarzy, prawie jak za pomocą magii."

Nie da się nie zauważyć, że pomimo całej tej historii o niekończącym się sporze pomiędzy serafinami a chimerami, to właśnie uczucie między Karou i Akivą gra tu pierwsze skrzypce. Jak na razie wojna toczy się gdzieś indziej, pozwalając na pierwszy plan wysunąć się rozterkom tej dwójki, ich tajemnicom, które stopniowo wychodzą na światło dzienne. Tym razem to Akiva jest tym, który robi pierwszy krok w stronę ukochanej, z pozoru zwykłej dziewczyny, która z nieznanych mu powodów od samego początku działa na niego jak magnes. Ale powód istnieje. Rzecz w tym, by go odkryć. Zanim to jednak nastąpi, przed naszymi bohaterami jeszcze długa droga pełna niepewności, wzajemnych uprzedzeń i przełamywania społecznych konwenansów. Bo jak pokochać kogoś, kto przyczynił się do zamknięcia jedynej znanej jej drogi do rodziny, do chimer, do Brimstone'a. A z drugiej strony, jak oprzeć się wszechogarniającemu ją uczuciu, które nie pozwala jej zachować dystansu wobec Akivy?
Tak więc mamy wielkie uczucie, którego przecież w paranormal romance nie mogło zabraknąć. Jest też pełno opisów tego, jak nasi zakochani wzajemnie na siebie oddziałują. I jest oczywiście powód, przez który nie powinni być razem. Muszą dokonać wyboru, jednak jeszcze nie wszystkie karty zostały odkryte. Jaką drogę wybiorą, gdy na jaw wyjdzie straszna prawda?

"Córka dymu i kości" nie jest wielce wymagającą lekturą. To książka lekka i przyjemna w odbiorze. Zabawne dialogi i sytuacje, dość różnorodni bohaterowie, a do tego chimery i anioły. Jedną z sympatyczniejszych postaci pobocznych była chociażby Zuzanna (i wcale nie ma to nic wspólnego z tym, że jest moją imienniczką), myślę, że nieźle bym się z nią dogadała. Muszę też przyznać, że wątek miłosny wypadł nieźle, nie rewelacyjnie, po prostu nieźle. Jeśli będę miała okazję, zapoznam się również z kontynuacją serii, jeśli jednak nie wpadnie mi w ręce, nie będę za bardzo żałować.

"Nigdy nie żałuj swojego dobra, dziecko. Pozostać szczerym w obliczu zła to dowód prawdziwej siły."
6/10